umarł blog niech żyje blog
Kiedyś wyobrażałem sobie że można żyć z bloga. Pisać sobie artykuły, umieścić reklamę i sobie tak po prostu pracować. Nie znałem współprac reklamowych, modeli biznesowych - po prostu podobał mi się taki lajfstajl, w którym siedzę przy komputerze (a jakże), "klikam w komputer" i jakoś to będzie. Zawsze kibicowałem dużym blogerom, i pomniejszym. Lubiłem zagłębić się w treści tworzone przez autorów, czasem bardzo egzotyczne, a czasem do bólu pragmatyczne.
Jak już dorosłem do własnej domeny internetowej, postawiłem hosting, zatarłem rączki i postawiłem bloga.
Chyba na wordpressie.
No i się zaczęło: o czym tu pisać, aby te pieniądze wpadały. Tłumaczyłem sobie oczywiście studiami, pierwszą pracą - bo to takie były czasy - że wena, i pieniądze przyjdą. Później, życie to oczywiście zweryfikowało - a i ja trochę zmądrzałem. Bloga zostawiłem jako miejsce dla mojego umysłu - do zapisywania obserwacji, do treningu pisania. Technicznie też uprościłem.
Blog umarł.
Nie tylko mój, ale i na świecie. Platformy blogowe zostały pozamykane. Całość takiego mikrotwórstwa przeniosła się na facebooka. Tam nie trzeba zupełnie nic postawić, wystarczy kliknąć w okienko i myk - jest.
Tworzenie przeniosło się w media wizualne, które nie wymagają skupienia, rzemiosła i narzędzi technicznych, a jedynie wysokie pieniądze.
Jednak blog żyje.
Tak, okazuje się że jednak tekst żyje. Właśnie go tworzę. Jak i świat też zakręcił koło, i powoli reflektuje się do formy pisanej.
Po pierwsze tak na prawde nigdy nie umarł. Blogi - dalej działają i wystawiają RSS.
Platformy istnieją tylko w innej skali. A te masowe - okazują się toksyczne dla naszej psychiki.
Video - skraca nam attention span, i jest zatrute pieniędzmi. Coraz częściej też - warunki techniczne są uproszczone.
Dlatego też - i ja zostawiam ten blog i czasem se tu coś napiszę.
Zatem, mój blog i jak i inne blogi nie umarły, chociaż są poniekąd martwe. Pamiętajcie - tworzenie to jest sztuka. Cholernie ciężka sztuka!
...Ale warta podjęcia!